Choroba córki wymaga ciągłego monitorowania poziomu cukru we krwi, który odbywa się przez nakłuwanie opuszków palców rączek. W związku z tym, że Marcelinka ma ciągłe wahania cukrów i nie mogliśmy ich opanować, aby zapewnić dziecku bezpieczeństwo, każdego dnia tych nakłuć musiało być około 20-30. Aby ograniczyć konieczność ciągłego kłucia dziecka i wyeliminować cukry niebezpieczne dla zdrowia i życia dziecka, które często się zdarzały, zdecydowaliśmy się na zakup systemu ciągłego monitoringu cukru. Nadajnik umieszczony w ciele córki przekazuje informację o wysokości cukru co 5 minut do małego monitorka, rejestrującego te dane w formie wykresu i alarmującego o poziomie zbyt niskim i zbyt wysokim, niebezpiecznych dla organizmu córki. Pozwala to na bieżące reagowanie i niedopuszczanie do hiperglikemii i hipoglikemii stanowiącej zagrożenia dla życia dziecka. Dla nas rodziców życie z dzieckiem chorym na cukrzycę to ogromne wyzwanie każdego dnia i każdej nocy, bowiem najbardziej niebezpieczne dla życia dziecka stany spadków cukru najczęściej zdarzają się w nocy. To jak balansowanie na linie każdego dnia, w każdej chwili życia musimy dbać, aby zapewnić Marcelinie bezpieczeństwo, bowiem w przypadku cukrzycy nie ma nic stałego.